Tydzień temu byłam na giełdzie staroci i jak to ja, nakupiłam różności. Mimo, że było baaardzo zimno, szłam do samochodu obładowana, jak jakiś dziwoląg. Moja kochana druga połowa dźwigała dzielnie większość tego wszystkiego. Z czasem pokażę Wam, co to za różności, ale dziś chcę się pochwalić nowymi świecznikami.
Spacerowałam sobie z mężem wśród różnego rodzaju gratów i zobaczyłam jakieś dwa czarne świeczniki. Podniosłam...ciężkie, jak diabli. Sama nie wiem, czy więcej było czarnego brudu, czy zielonej śniedzi. Wyglądały tragicznie. Mąż na mnie spojrzał, ja na niego i decyzja zapadła...bierzemy. Za 8 zł para czarno-zielonych świeczników;-) Przyjechaliśmy do domu, ja się wzięłam za swoją pracę, potem za obiad, aż niespodziewanie mój mąż niesie mi dwa świeczniki koloru złotego, muszę dodać, że dumnie je niósł i cieszył się, jak ja to zwykle robię czyli od ucha do ucha. Byłam w szoku, że tak je wyczyścił. Żałuję tylko,że nie zdążyłam zrobić zdjęć przed, bo one wyglądały tak, jakby przeszły więcej, niż można sobie wyobrazić. Nawet nie było widać koloru tych czterech kamyczków na podstawie. Jutro też się wybieramy na giełdę i już wiem, za czym będziemy rozglądać się najbardziej :-)
Wyglądają jak nowe!W życiu bym nie powiedziała,że są stare i wyczyszczone!
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcia!
Pozdrawiam
Takie zakupy to prawdziwa przyjemność :)
OdpowiedzUsuńCzekam na dalsze łupy.
Pozdrowienia
Witaj Goniu :)
OdpowiedzUsuńMasz mnóstwo przedmiotów cieszących moje oko :) Ale ten fotelik bujany...mogłabym dać się pokroić za taki sam :)
Będę do Ciebie zaglądać z poranną kawką lub wieczorną herbatką :)
Moc pozdrowień zostawiam :)
Hello dear Gonia, Your candlestick is very beautiful!!
OdpowiedzUsuńHave a nice evening
Fleurette
lovely great thinks do you have.
OdpowiedzUsuńgreatings send you Conny